Pewnego lata, dwoje dziewcząt - Kasia i Agnieszka, pojechało nad rzekę, nieopodal wielkiego lasu. Ich domek letniskowy stał tuż na jego skraju. Wysokie, szumiące drzewa widać było prawie z każdego okna. Dziewczęta były szczęśliwe - słońce, woda, zieleń. Dni płynęły im błogo i szczęśliwie, a dziewczęta pełne radości nie spodziewały się tego co je spotka. Żadna z nich nie wierzyła w sprawy nadprzyrodzone, a historie o duchach je tylko śmieszyły. Pewnego dnia ich rodziny postanowiły przygotować ognisko i posłały oboje dziewcząt do lasu po drewno. Kasia i Agnieszka nie były zbytnio zadowolone, z tego że muszą późnym wieczorem chodzić po lesie, gdzie było pełno kleszczy i komarów, a wyobraźnia działała. Kilkakrotnie miały już uciec z lasu, gdy któraś zobaczyła w oddali jakiś cień czy kształt. Im dalej w las szły, tym mniej widziały, bo zapadał zmrok i robiło się coraz ciemniej. Agnieszka zaczęła się niepokoić, lecz Kasia namawiała stanowczo koleżankę, że muszą iść dalej by znaleźć drewno. Agnieszka szła przerażona krok za krokiem Kasi coraz bardziej się niepokojąc. Nagle Kasia usłyszała głos w oddali lecz tym razem Agnieszka zaśmiała się i poprosiła koleżankę, żeby sobie z niej nie żartowała. Nagle Agnieszka potknęła się o kamień i upadła tuz obok kamiennej tablicy. Gdy spojrzały obie na tablicę, zobaczyły, że jest to fragment nagrobka z napisem
"Graż...(nieczytelne) Kto zakłóca spokój niech będzie przeklęty"
Agnieszka chciała uciekać, ale Kasia wytłumaczyła jej, że przecież nagrobki nic im nie zrobią. Obie zaczęły czytać napisy na kolejnych nagrobkach "Jesienny, Jesienny, Jesienny..." wszystkie z tą samą datą śmierci i większy grób Józefy Jesienny. Była to cała rodzina, wszędzie ten sam napis:
"Kto zakłóca spokój niech będzie przeklęty".
Dziewczęta czytały na głos napisy drżąc, nie wiedząc czy bardziej ze strachu, czy przeszywającego zimnego wiatru. Zaczęły uciekać, w końcu odnalazły drogę do domu, jednak były tak przerażone i zmęczone, że od razu usnęły. Rankiem wstały i zaczęły pytać się okolicznych mieszkańców o nagrobki w lesie i nazwisko "Jesienny". Jednak ludzie nic nie wiedzieli, albo nie chcieli powiedzieć. Po kilku godzinach poszukiwania informacji zapukały do starego domu. Wszędzie nad wejściem wisiały pajęczyny i dziewczęta myślały że dom jest opuszczony. Jednak, ku ich zdziwieniu otworzyła im uśmiechnięta staruszka. Gdy zapytały o nagrobki - staruszka zaprosiła je do domu na herbatę.
Starsza kobieta przy filiżance herbaty opowiedziała smutną historię tego domu. Kiedyś, żyła tu rodzina. Ojciec, matka i czwórka dzieci. Ojciec był spokojnym i pracowitym człowiekiem, nic nie wskazywało, na to że kiedyś wróci z pracy i zamorduje wszystkich...dzieci zarżnął nożem, matkę zatłukł siekierą, a sam się powiesił...
Dziewczynki podziękowały i wyszły. Gdy nadszedł dzień wyjazdu chciały pożegnać się ze staruszką. Podeszły do drzwi, zapukały - lecz nikt nie otworzył. Po raz ostatni spojrzały na napis nad drzwiami "Jesienny". Kim była staruszka? Może chciała, żeby ktos poznał tajemnicę śmierci rodziny?