Jak głosi jedna z legend, pierwszy zamek w historii miasta pobudowano na wyspie na jeż. Miejskim. Ponoć w słoneczne dni na dnie można dostrzec ruiny twierdzy. Na przełomie XV i XVI w. połowa Międzychodu należała do wielce zacnego Tomasza Krzyżanowskiego, druga zaś do hulaki i opoja, Andrzeja Niauczkowskiego, który jednak po pewnym czasie - namówiony przez kompanów - sprzedał T. Krzyżanowskiemu swoją część i wyjechał z Międzychodu. Minęło pięć lat i pod Sierakowem międzychodzkich kupców napadła i ograbiła zbrojna banda, dowodzona przez byłego właściciela Międzychodu. Miesiąc później w Międzychodzie pojawił się przyjaciel herszta, niejaki Sroczyński, który wyznał T. Krzyżanowskiemu, że jego kamrat chce odkupić, od niego swą dawną własność. Nie miał jednak pieniędzy, co wyprowadziło z równowagi prawowitego właściciela, który wyrzucił natręta przez okno - wprost do jeziora. Incydent tak rozsierdził Niauczkowskiego, że zwołał kompanów z pobliskich miast i napadł z nimi na Międzychód. Podpalił miasto i zdobył znajdujący się na wyspie zamek, gdzie wspólnie z kamratami urządził zakrapianą winem orgię. W nocy nad zamkiem rozszalała się nawałnica. Pioruny biły w zgliszcza miasta i spadł rzęsisty deszcz. Woda zaczęła gwałtownie przybierać i wkrótce jezioro zalało zamek, a wraz z nim - okrutnych i chciwych zbójców.
Zwiedzając Miedzychód nie można pominąć spaceru brzegiem jeziora Miejskiego po odrestaurowanych ścieżkach. Na jednym z placów do ćwiczeń w pniu starego drzewa ukryta jest skrzyneczka OLI. Skrzyneczka został założona przez moją córkę Olę (2005), całe wyposażenie (po za dziennikiem) przygotowała właśnie ona, wszystko pochodzi z jej pokoju. Dziennik został dodatkowy ozdobiony paroma rysunkami.
Stan początkowy:
- dziennik
- ołówek
- FTF
- zabawki
Wszytsko w workach strunowych celem zabezpieczenia przed wilgocią