Król Kosz został schwytany przez OCzyścicieli podczas zorganizowanej zasadzki w damnickich lasach. Wszystko wydarzyło się w trakcie akcji sprzątania, którą z zewnątrz mylnie uznano za zwykły zlot ludzi, którym przeszkadza papierek w rowie. W rzeczywistości był to jednak precyzyjnie zaplanowany nalot operacyjny pod kryptonimem „Operacja Śmieciożerca”, z udziałem agentów terenowych, śledczych GPS i oddziału taktycznego „OC”. Podczas zatrzymania krzyczał, że to zamach, że to prowokacja, śmieci to eksponaty, a puszka po piwie to relikwia po świętym z wysypiska.
Zdradził. Zasyfił. Został złapany.
Miał zostać sprzątnięty, wywieziony nie ujętym w ewidencji kursem do PSZOK’u, lecz stanął przed wymiarem sprawiedliwości. Proces odbył się w trybie przyspieszonym przed Sądem Najniższym MPGK - Miejska Pralnia Grzechów Komunalnych. W składzie sędziowskim zasiadali: Starszy Konserwator Rysiu, słynna Klozetbabcia z piosenki Big Cyca, a przewodniczyła sędzia Zofia Gnojek-Oczyszczalska z metra cięta oraz znana z tego, że raz skazała kontener na zamknięcie. Akt oskarżenia wniósł nieprzejednany Prokurator Zbigniew Glanc-Kärcherowski. Obrońca oskarżonego mecenas Jan Smrodek-Dno, człowiek od brudnych spraw i czystych porażek podjął walkę, ale argumenty rozłożyły mu się szybciej niż zawartość kontenera bio latem.
Króla Kosza pogrążyły zeznania świadka koronnego Melasy, który od brudu lepki był bardziej niż jego ksywa, niegdyś bliskiego współpracownika Króla Kosza, byłego członka gangu Niewyczyszczalnych. Melasa, objęty art. 60 KK i programem ochrony źródeł selektywnej zbiórki, puścił farbę, a właściwie rozlał szambo, generalnie rozpruł się jak tani, cienki worek na śmieci. Opisał kulisy działalności Króla Kosza: nielegalne wysypy, nieoddane kaucje, utopione telewizory w stawach, podrabiane znaczki recyklingowe, palenie gumy (dosłownie i metaforycznie), regularne rzucanie tekstem: „Śmieci są po to, żeby leżały, nie żeby je ruszać”, prowadzenie nielegalnej szkoły śmiecenia dla dzieci, plucie pestkami słonecznika pod znaki „czystość” oraz śmiecenie na zlecenie. Przedstawiono również szereg miażdżących i niezbitych dowodów m.in. selfie Króla z napisem „JESTEM WINNY” odbitym w witrynie sklepowej, ekspertyza wykazała, że napis był od wewnątrz, ale uznano to za akt podświadomego przyznania się.
Prokurator Glanc-Kärcherowski z miejsca zażądał wyroku: dożywocie w robocie.
Obrona? Jej nie było. A raczej była, ale tylko teoretycznie. Mecenas Smrodek-Dno z kancelarii „Tłuste Łapy i Partnerzy” przez cały proces głośno ziewał i pytał czy można wyjść na papierosa, a w swoim końcowym wystąpieniu mruknął tylko: „Mój klient myślał, że PSZOK to klub sportowy”, po czym zakrztusił się własną niekompetencją.
Cała sprawa trwała tyle, ile decyzja sąsiada, czy wyrzucić dywan do gabarytów, czy zostawić na balkonie. Król Kosz został skazany na bezterminowe godziny do odrobienia lub do momentu aż wszystko zostanie posprzątane. Czyli jak powiedziała sędzia Gnojek-Oczyszczalska: "na zawsze, albo do momentu, gdy człowiek przestanie być człowiekiem". Ma czyścić wszystko, aż wszystko będzie czyste. I kiedy już będzie czysto ma zacząć od nowa, bo pewnie w międzyczasie znowu się nabrudzi.
W kuluarach mówi się, że cała sprawa była ustawiona. Że Króla Kosza wystawił ktoś z góry, może nawet sam prezes Generalnego Inspektoratu ds. Zamiatania Pod Dywan, tajemniczy Czysto-Wład. Że Glanc-Kärcherowski miał obiecane miejsce na bilbordzie przed sortownią. Że sędzia Gnojek-Oczyszczalska liczyła na transfer do Europejskiego Trybunału ds. Dezynfekcji. Że Smrodek-Dno... no cóż, Smrodek-Dno chciał tylko zdążyć do domu przed żoną, żeby ta nie wystawiła mu śmieci do wyniesienia.
Jeśli to czytasz to znaczy, że masz szansę stać się częścią tej opowieści. Zgodnie z wyrokiem Król Kosz trafił na trasę odkupienia, jest to mobilna kara, przemieszczająca się z rąk do rąk, wykonywana pod nadzorem społecznym. Jeździ po kraju, pokutując za każdy niedosortowany papierek, za każdy rzucony na ziemię niedopałek, za każdą nieposegregowaną myśl i każdy plastikowy grzech. Jeśli trafił w Twoje ręce, to znaczy, że pora dołączyć do wymiaru sprawiedliwości. Nie znajdziesz tu kesza w krzakach, znajdziesz siebie z reklamówką i pytaniem: ”Czy to jeszcze zabawa, czy już odpowiedzialność?”
* * *
♠ Jak zaliczyć kesza? ♠
Do wyboru masz dwa warianty:
♠ Samotny łowca
- Wyrusz w teren i upoluj przynajmniej jedną reklamówkę śmieci (las, park, rów, pobocze, każdy obszar łowiecki dozwolony)
- Wpisz się do logbooka
- Zrób fotkę zdobyczy i wrzuć do logu
- Uśmiechnij się - drzewa zgotowały Ci owację na stojąco!
♠ Brygada specjalna
- Weź udział w manewrach „Wszystkie śmieci nasze są”
- Razem z innymi łowcami zapoluj na śmieciowe zombie, trolle i mutanty
- Wpis do logbooka
- Udokumentuj zwycięstwo fotą w logu
- Uśmiech - bo świat potrzebuje właśnie takiego Superbohatera jak Ty!
Proszę nie umieszczać tego mobilniaka w innych skrzynkach, proszę o przekazywanie z rąk do rąk.
Skrzynka należy do projektu Niewidzialna Ręka, który w niedługim czasie zostanie spięty w geościeżkę.
Inne kesze wchodzące w skład projektu:
Ambasador Wojtek
Ziarnko do ziarnka
O czym szumią drzewa
Potrzebne posiłki
Niewidzialna Ręka to także Ty!