dawno temu, a może całkiem niedawno (bo nikt nie potrafi powiedzieć, kiedy dokładnie), w mrocznych podziemiach pewnego zamku pojawiła się ona — Wielka Ruska Żółta Maszyna.
Była ogromna, ciężka i pomalowana na kolor tak rażący, że nawet kret w okularach przeciwsłonecznych musiałby odwrócić wzrok. Na pierwszy rzut oka wyglądała jak coś bardzo ważnego... choć nikt do dziś nie ma pojęcia, do czego właściwie służyła.
Jedni mówią, że to starożytna maszyna do robienia pierogów dla armii. Inni twierdzą, że to miała być rakieta, ale ktoś zapomniał o szczególe typu "silnik". A są też tacy, co wierzą, że była to wielka ruska pułapka na niczego niepodejrzewające wiewiórki.
Tak czy inaczej, maszyna stoi tam po dziś dzień — olbrzymia, absurdalna i kompletnie bezużyteczna... albo właśnie genialna, tylko nikt jeszcze nie znalazł instrukcji obsługi (prawdopodobnie zgubiona gdzieś obok berła Pęcisławy).
Jeśli masz odrobinę szaleństwa w oczach i niewiele do stracenia, zejdziesz do podziemi i sam przekonasz się, czy ta żółta bestia czeka na nowego mistrza... czy tylko na świeżą warstwę kurzu.