Skrzynka jest częścią Projektu Gryf, stworzonego przy współpracy z Nadleśnictwem Trzebież i Transgranicznym Ośrodkiem Edukacji Ekologicznej w Zalesiu.
W owych czasach imiona Bogów były pewnym tabu. Zamiast zabronionych imion, stosowano rozmaite przezwiska. Jego nazywano Trygławem, Trzygłowem (Igor Górewicz napisał tu o Trzygłowie tyle, że nawet nie będziemy próbować robić mu konkurencji, tekst jest długi ale wart przeczytania!). Czciły go plemiona pomorskie i połabskie, a największymi centrami kultowymi były Szczecin, Brenna (dziś Brandenburg) oraz Wolin.
W Wolinie stała oddzielona od miasta świątynia. Postawiono w niej niewielki posążek Trygława ze szczerego złota. W czasach chrystianizacji był to oczywiście łakomy kąsek dla nawracających. W obawie przed misjonarzami żercy świątynni oddali posążek na przechowanie pewnej wdowie, która ukryła go w pniu drzewa.
W tym miejscu mamy rozmaite wersje dotyczące dalszych losów posążka. Jedna z nich mówi o tym, że Herman, towarzysz prowadzącego misję Ottona, wytropił posążek. Udając, że chce złożyć w ofierze monetę, wrzucił ją do dziupli. Moneta uderzyła w figurkę, a Hermana usłyszał dźwięk metalu. W ten sposób upewnił się, że poszukiwany obiekt się tam znajduje. Splunął siarczyście i skradł posążek wraz oraz inne ukryte w pniu przedmioty kultowe. Oddał posążek Ottonowi, a ten na oczach starszyzny plemiennej kazał przetopić posążek. Złoto z niego pochodzące posłużyć miało na wykup jeńców. Inna legenda mówi o tym, że wolińscy kapłani chcąc oszczędzić posążek Trzygłowa przed zniszczeniem z rąk Ottona, ukryli go właśnie w małej wsi pod Gryficami, która po dziś dzień nosi nazwę Trzygłów. Kolejna opowieść głosi, że stary żerca, obawiając się, że posążek we wsi Trzygłów nie jest bezpieczny, postanowił wywieźć go w inne miejsce i zmylił pogoń chrześcijan, a potem ukrył skarb pod wielkim głazem. Głaz ten znajduje się w Tychowie i zwie Trygław.
A może prawda była jeszcze inna?
Młoda wdowa, której powierzono misję ochrony posążka, ciągle nie była pewna odpowiedniej kryjówki. Chrześcijańska pogoń bez przerwy dreptała jej po piętach. Wdowa szła coraz dalej i dalej, strach o posążek i własne życie był coraz większy i większy. W końcu zmęczona ciągłą ucieczką kobieta dotarła do małego cichego jeziorka. Tam postanowiła ukryć posążek. Brodząc prawie po pas w wodzie dotarła do trudno dostępnego półwyspu i pod jednym z małych rachitycznych drzewek ukryła skarb. Wiedziała, że to zmyli chrześcijan. Znając pogańskie zwyczaje szybciej by podejrzewali, że Trygław zostanie ukryty pod imponującym bukiem rosnącym nieopodal, przy głównej ścieżce. Drzewo aż się prosiło o schowanie tam skarbu. No, zdziwią się misjonarze i dobrze im tak. Na wszelki wypadek wdowa schowała jeszcze w niepozornej dziupelce w jagodziskach informacje dotyczącą ukrycia skarbu, zrozumiałą tylko dla wtajemniczonych i już spokojnie odeszła z tamtego miejsca. Nikomu nie powiedziała o rachitycznym drzewku, a informację o dziupelce w jagodziskach mieli tylko najstarsi żercy. Skarb nigdy nie został przez chrześcijan odkryty.
Uwaga! Pierwszy etap jest schowany tak łatwo, miło i przyjemnie, że aż obrzydliwość bierze. Może nawet będziecie się mogli posilić jagódkami przed dalszym etapem. Macie też stamtąd widok na mylący pogoń buk.
Później macie etap drugi, trzeci oraz finał. Łopatkę zostawiamy, możemy zabrać rękawiczki i koniecznie kalosze.
Dla poszczególnych etapów dajemy na wszelki wypadek spojlery, finał powinien być oczywisty
Maskowanie finału składa się z dwóch elementów. Jeden, podniesiecie z łatwością, drugi nie. Ten drugi zostawcie, ma znaczenie czysto dekoracyjne! Ten pierwszy, lekki proszę sobie wyciągnąć, zrobić co należy i później odstawić na miejsce pięknie go przymaskowując.