rowerowo-keszerska niedziela. w drodze powrotnej do domu z objazdu Zgierza i Łagiewnik podjechałem i tutaj. kesz szybko znaleziony, bo sposób ukrycia żaden - czarny, błyszczący worek widoczny z daleka. ogarnąłem, co było do ogarnięcia i znalazłem kawałek tynku z murku obok, którym idealnie udało mi się zasłonić dziurę, w której jest kesz. mam nadzieję, że takie maskowanie będzie jednak lepsze od żadnego, chociaż wiadomo, że jak coś jest ukryte (tzn. zasłonięte), kusi bardziej niż nie ukryte... fajne to graffiti! TFTC!
Afbeeldingen in deze log: