2012-07-16 16:30 buniaczek (2756) - Found it
Bez zbędnych ceregieli i przedłużania, podjęta podczas wypadu z ntu... w końcu czas potrzebny był na zaś, bo oto przed niektórymi stanęła perspektywa dojazdu z Wilczaka przez Śródkę na sam Marcelin... Tralalala
Sam Romet to trauma z dzieciństwa, gdy niektórzy mieli swoje Wigry, Jubilaty... a ja wciąż na rumaku zwanym Pelikanem... Niestety nie chciał rosnąć proporcjonalnie do jego użytkowniczki, wskutek czego pewnnego dnia, chcąc zaimponować koleżance ujeżdżającej Wigry, nabrałam takiego rozpędu z górki, że poleciałam jak kłoda na twarz, "przelatując " wcześniej przez kierownicę. Cóż, potem na rozpoczęcie roku trzeba było dreptać z lekko poturbowaną facjatą. Hmmm, tak w ogóle to od czasów tego nieszczęsnego Pelikana mam coraz to lepsze traumatyczne przygody z jednośladami-wrakami, ale to już inna bajka