Dzisiaj postanowiłem wybrać się na serię keszy upamiętniających Edwarda Stachurę. Miejscowość, w której zostały ukryte skrzynki jest mi już znana, bo kiedyś przejeżdżałem tędy. Dzisiaj zajechałem tu od strony Krążkowa. Zaczęło się od zwykłej skrzynki, w dodatku mikrusa, a później to już było tylko coraz lepiej. Całość podjęta w ok. 2,5 godziny. Każdy kesz ukryty w inny sposób, w dodatku niektóre mają bardzo fajne maskowania. Ja podejmując skrzynki bawiłem się wyśmienicie, udało mi się zdobyć wszystkie z nich z czego jest zadowolonym. Podsumowując, bardzo fajna seria z ciekawymi keszami, na pewno godna upamiętnienia Edwarda Stachury. Polecam każdemu tu przyjechać, bo warto! Dziękuję założycielowi za trud włożony w przygotowanie keszy i pozdrawiam serdecznie.
Tutaj niestety kesz wymaga serwisu, o czym poinformowałem autora. Z jednego pojemnika zrobiły się dwie części, z czego jedna leżała na ziemi. Logbooka niestety nigdzie nie znalazłem w pobliżu, więc znalazłem jakaś banderolę i na niej się wpisałem, złożyłem całość do kupy, jednak i tak trzyma się to tylko na słowo honoru. Zdecydowanie serwis jest wymagany. A co do kesza, to bardzo fajny i fajnego ma strażnika.