Wreszcie po przeprowadzce znalazła się chwila na spacer w koło komina i poznawanie skierniewickich smaczków. I drugi raz w tym tygodniu keszyk lavinki (pozdrawiamy) i znowu perełka. Tyle zachowanych macew. Aż się wierzyć nie chce. Spodziewałem się jakichś kilku połamanych płyt a tu taka niespodzianka. Wielkie dzięki za pokazanie tego miejsca