Przedostatnia rowerowa setka w tym roku. Poprzednich dwóch skrzynek nie dało się podjąć, ze wględu na pałętających się, sterczących, gapiących się na mnie ludzi (do jednej nawet w tych okolicznościach nie mogłem nawet za bardzo podejść). Miałem nadzieję, że tu będzie lepiej... a gdzie tam!
Podjeżdżam, a tu stoi jakiś busik i ludzie coś ładują/rozładowują... no to pokręciłem się, porobiłem zdjęcia, UFFF pojechali! Ale kilkanaście metrów od skrzynki stoją jacyś ludzie
Zrezygnowany postanowiłem dać skrzynce ostatnią szansę i zrobiłem mały stopik przy drodze na kanapkę i kawę termosu. Okazało się, że słusznie, bo ludzie sobie poszli, podejmuję więc poszukiwania - wstępne obszukanie i nic, a tu przy kapliczce pojawia się jakiś dziadek. Niby stał do mnie tyłem, ale wolałem nie ryzykować. Wróciłem do roweru i przeczekałem. W końcu sobie pojechał, a ja w końcu namierzyłem skrzynkę.
Ale to nie koniec, co ja się namordowałem żeby otworzyć skrzynkę... zakrętkę wziąłem początkowo za jakiś zawias (nie dało się jej ruszyć z powodu brudu i wilgoci), więc próbowałem otworzyć siłą... w końcu po dokładniejszych oględzinach doszedłem do tego co jak, ale dopiero przy przyłożeniu większej siły udało się odkręcić (trochę mnie zmylio też to, że tam powinny być dwie zakrętki, a jest tylko jedna). Ale zawartość trochę słabo zabezpieczona przed wilgocią, mam wrażenie że smyczka jeszcze trochę i zacznie pleśnieć.
Miałem jeszcze obadać widoczne na satelicie ruinki, ale z tego wszystkiego zapomniałem. Aha, z uwag technicznych - trudność terenu to tak z 1,5 bowiem osoba na wózku inwalidzkim raczej nie podjedzie bezpośrednio pod skrzynkę i raczej nie będzie w stanie jej podjąć.
Recently modified on 2014-01-02 10:20:25 by user meteor2017 - totally modified 3 times.