Szukaliśmy jak dzicy. gps rzucał nas po całym parku, więc pozostawało szukać na czuja. W końcu Starlet znalazła i wyciągnęła mnie z krzaków. No i spotkaliśmy miłego kolesia z Czech, który wiedział o co chodzi w geocachingu... A herbaciarnia przeładna. Ech, dlaczego nie urodziłem sie 100 lat wcześniej.