przed wyruszeniem w trasę na szybko przeczytałem opis skrzynki, wygooglowałem potrzebne informacje i dopisałem do planu operacyjnego. w drodze powrotnej ze Zgierza miałem jeszcze mnóstwo czasu na podjechanie do celu. trochę mi zeszło na odkrywce kesza, bo ziemia lekko zmarznięta, a nie wiedziałem czego się spodziewać i nie chciałem zbyt mocno ryć saperką. od czasu do czasu przeszkadzali mi turyści (chociaż może w tym miejscu lepszym określeniem było by "pielgrzymi"), ale przysiadłem na chwilę, posiliłem się pączkiem i po chwili miałem kesza

uwolniłem GK Little Squirrel. a potem w dalszą rowerową drogę przez las! TFTC!