Wspólnie z Martisso wybraliśmy się na keszowanie do Jasła. Keszerska stolica Podkarpacia darzyła trochę znalezienia ale też i DNFami.
Mimo dość chłodnej aury blisko 14-kilometrowa wędrówka ulicami miasta była przyjemna i ciekawa, a czas uciekał jak przez palce.
Nie fajnie się tam chodziło, bo strasznie dużo śmieci rozrzuconych na ziemi. Kesza nie znaleźliśmy.