Podążaliśmy już ku naszym rumakom, gdy nagle usłyszeliśmy tajemniczą melodię i zjawiskową postać... Nie mogliśmy się oprzeć tej przygodzie i nie do końca świadomi tego, co się wokół nas działo i kim jest owa zjawa, poddaliśmy się obrzędowi. Okazało się, że byliśmy pierwszymi rycerzami odwiedzającymi Walkirię tamtej kupalnej nocy

Niesamowity klimat i niewątpliwie najmocniejszy akcent całej wyprawy. Niestety z Valhalli nie było już powrotu do świata umarlaków, zatem czaszka Zygfryda z logbookiem przeszła nam koło nosa. Nie wiem
czy sam wpis na płótnie możemy uznać za znalezienie? Fajnie gdyby wypowiedzieli się założyciele... Tymczasem spróbuję dodać komentarz z oceną i gwiazdą.