Ooo,tu nie było łatwo, bo gdy już miałem kesza w łapkach to z okna wysunął łeb jakiś podpity jegomość i palił spokojnie peta.
Ale zamieszanie z rowerem i lampkami o tej porze wokół jego kwatery widocznie go zaintrygowało,bo jak skończył peta to łba nie schował,tylko się gapił.
Trzeba było odjechać za zakręt i poczekać z odłożeniem szczeliniaka.
Dzięki.
RudyKot