Cóż, kesza tam gdzie zaglądałem jak erotoman podglądacz tam nie było. Owszem były druty na których kesz mógł wisieć ale go nie było. Może wpadł w nogi, a może ktoś ciekawski wykrył gdzie kesz może się kryć.
Załączam zdjęcie małżonki, która dzielnie mi pomagała.