W weekend wybraliśmy się na rowerach zdobyć parę keszy. W planie było również zdobycie tego. Oczywiście nie obyło się bez przygód. Komórkowy GPS kierował w piękne ciche okolice, do czasu aż zakłóciło go kolejno szczekanie psów z pobliskich domostw i zakładów. Do samych ruin niestety nie mogliśmy się dostać przez tunel opisany w spoilerze, dojście z jednej strony oddzielone wodą, a z drugiej zaroślami i chaszczami. Ujadanie psów i ruch w pobliskim zakładzie uniemożliwił zbadanie dojścia do tunelu ze światełkiem (cache) na końcu

. Trzeba było objechać całość dookoła. Do ruin dostaliśmy się od samej góry nasypu. Dodatkowym utrudnieniem było strome zejście, z dziurami przykrytymi liśćmi, oraz same podłoże śliskie, a już przy samym końcu duży uskok dzielący od podłoża. Miejsce ukrycia cache nie było specjalnym wyzwaniem do znalezienia. Po zbadaniu okolicy i owego tunelu wzdłuż i wszerz pozostał powrót na górę i udanie sie po kolejny skarb.<br />
<br />
Uwaga: w skrzynce nie ma nic do pisania, trzeba więc wziąć ze sobą ołówek. <br />
<br />
Rekomendacja za bardzo fajne i ciekawe miejsce z pięknymi widokami, lekką dawkę adrenaliny i parę kropel potu

. Polecam wszystkim.<br />