Ze dwa podejścia już do tego kesza robiłem, ale zawsze miałem wymówkę, że dużo ludzi, że coś tam zamknięte itd. Oczywiście kesz bez problemu był do podjęcia, ale najwyraźniej potrzebowałem 1. zmroku 2. deszczu. Pewnie kaliho owo objawienie się kesza przypisze sobie, ale ja tam w cuda nie wierzę ;-)