Tutaj była najpierw odrobina zawahania, bo trzeba po 20-tej sobie poświecić, a okien tyle za plecami..., a potem ciśnienie skoczyło podczas odkładania, gdy do uszu dobiegł klekot diesla, a zaraz potem na podwórko wtoczył się wysłużony bus. Latarkę na szczęście w porę udało się zgasić :).