Za drugim podejściem. Atakowałem FTFa, ale niestety nie znalazłem. Była zima i ciemno, do tego mało czasu. Tym razem przybyliśmy rowerkowo z domu mocną ekipą wraz z elm. Siedmiu osobom kesz się nie oparł, znalazł Marcin w miejscu, które chwile wcześniej – jak mi się wydawało – dokładnie sprawdziłem.<br />
Dzięki za kesz :)