Przy podejmowaniu kesza towarzyszył mi Pasymek, który potwierdził brak kesza na swoim miejscu. Na szczęście w pobliżu zjawili się harcerze z kursem pierwszej pomocy co bardzo zainteresowało Pasymka a mi dało czas na macanki bliższej i dalszej okolicy, co zakończyło się niespodziewanym odnalezieniem kesza! Odłożyłam na miejsce, tak mi się bynajmniej wydaje ;)