2010-09-22 19:43
Drzazga
(
3743)
- Gevonden
I tak mi Osił nie uwierzy ;)
Mimo mojego cholernie dużego lęku wysokości, wybrałem się dzisiaj sam na te ustrojstwo. By swoim żółwim tempem wejść na sam szczyt.
Dla mnie najtrudniejsza była kładka. Jak już na niej stałem, to długo zbierałem się do wspinaczki na wyższe szczebelki ;)
Na pierwszych 4-5 metrach ślizgały mi się buty po tych rurach, ale ręce nadrabiały i zawsze było się czego chwytać ;)
Najlepsze było to, że jak już dobrałem się do kesza i do logbooka. Nagle zerwał się straszny wiatr i wprawił ten wirnik w takie obroty, że cała konstrukcja na górze zaczeła skrzypieć i bujać się lekko na boki ;)
Bez chwili namysłu, z dużą palpitacją serca... w kilka sekund byłem już na samym dole...
Daje zielony order, gdyż te miejsce było dla mnie nie lada wyzwaniem i dzięki keszowi mogłem walczyć sam ze swoimi słabościami ;)