2010-08-15 21:30
Żywcu
(
1962)
- Gevonden
Wracającz misji B-B, Seba drive in, mi obiecał; jak to z Sebą bywa jego gieps figle płata..., i tak: do pierwszego zjazd zasygnalizowany 2 km "za", następna "zarchiwizowana" (choć to mój namiar) ale mówi, że będzie i jest!
Dziwne rzeczy się tu działy. Pierwsze to wyskakujący z za gluta Pit (krzyczący: MNIE WPISZCIE!!!) Właściwie, to dziwić nie powinno - jechaliśmy z Wisły, jednak Pit jechał zupełnie inną drogą i nas tu przed północą przydybał...
Dziwny zbieg okoliczności
Druga: - ostrzeżenie, przy podjęciu miałem: stąpając po kręgu śliskość poczułem - to nic, odkładając orła wywinąłem (prawie podwójne salto!!!, na szczęście szczęśliwie na 1/2, czerech liter wylądowałem - pół obrotu więcej i kręgosłup na odcinku lędźwiowym bym złamał. NIE STĄPAJCIE PO KRĘGU !!!)
Tu bardzo dziwna myśl mnie nachodzi: człowiek po ekstremalnych keszach łazi, urbexach, przestrzennych konstrukcjach, szybach górniczych itd., a na takim lightowym keszu może sobie krzywdę zrobić...
Samo pudełko ma złamany jeden zatrzask i niestety, wewnątrz wilgotne było, nie zwróciłem uwagi ale chyba nie było dokładnie domknięte (może worek logbooka odciągał uszczelkę - dobrze by było gdyby w słoneczny dzień, ktoś posuszył kesza, przy glucie - Jest fajny i chyba pomarańczowy (a może to sodowe światło).
TFTC! Żywcu pozdrawia