Zdobyta z Melą jako ostatnia wspólna sobotnia skrzyneczka. Miejsce z klimatem dzisiaj zdecydowanie arktycznym. Pamiętam czasy, kiedy w Uniwersamie była najpierw kawiarnia z podświetlaną podłogą parkietu (odbywały się tam dancingi) a potem salon bingo. Kiedyś trafiłam tam nawet "linię"

Mela nas wpisała, ale chyba pisadło odmówiło współpracy, więc uprasza się następców o poprawienie wpisu. Dzięki za sentymentalny powrót do szalonych czasów.