No wiem, prócz tego żem wytwała, to w czepku urodzona

Po blisko godzinnych poszukiwaniach ze świrującym sprzętem i opisem skrzynki wydrukowanym resztkami tuszu, gdy już odchodziłam, pomyślałam sobie, że "nie, znajdę ją, jakem Bunia!". Wróciłam, znalazłam, jakby ktoś tam natchnął i pokierował gdzie trzeba. Wymieniłam worki, jednak logbook wciąż mokry i pudełko raczej do wymiany. Zabrałam GK, biedaczek dojdzie trochę do siebie w ciepełku domowym.