Finał mogłam podjąć dzięki współpracy drużynowej z marabutem i masajem, za co dziękuję. Trochę nam głupoty na początku powychodziły ze wzoru, ale okazało się, że to tylko mały sabotaż marabuta i w końcu udało się dotrzeć do kesza - oczywiście ciorając się po lesie już po ciemku. Dziękuję za keszyka.