
Znaleziona za drugim podejściem. Nie proponuję szukać w nocy, bo most nie wygląda już tak, jak na focie założyciela kesza, i przy słabej latarce można nie zauważyć, że jest się blisko niego. Kesz niestety nie był w na swoim miejscu, tylko wyjęty, odwinięty, 50cm od oryginalnego miejsca ukrycia. Schowałem głęboko tam, gdzie na zdjęciu, tak, że nie jest dobrze widoczny - trzeba wsadzić rękę, i pomacać. Przy próbie zbliżenia się do bramy fortowej (za nią jest teren wojskowy) zostałem oszczekany przez dwa duże kundle, które podbiegły pod sam rower z terenu działek; zachowałem jednak zimną krew - zeskoczyłem z roweru, i chroniąc się za nim, tak na nie nakrzyczałem, że skuliły ogony, i uciekły już bezszczekaniowo. Dzięki.