Ponownie w Radzimiu i kolejne fiasko poszukiwań. Sprawdziłem wszystkie dostępne potencjalne miejscówki w okolicy kordów i lipa. Na koniec wpieprzyłem się do bagna po pas...jakoś tak...i cały mokry wracałem do domu. Ale przygoda była
Po logu widze, że nie tylko ja nie znalazlem kesza. Faktycznie - pokrzywy ponad głowę, teren ciężki, ale wydaje mi się, że skrzynki nie ma. Wrócę po raz kolejny jak będzie potwierdzenie, że kesz siedzi na miejscu. Pzdr.