A ja tam się cieszę, że dotarlismy tu o takiej porze... Lato było za dnia, wiosna zaś po zmroku, taka pora gdy wszystko dopiero się budzi i jeszcze nie wiadomo co się dalej wydarzy... więc ten mrok w pełni adekwatny... Z akcentem bożonarodzeniowym za sprawą Armisa, który przytachał z krzaczorów całkiem słusznych rozmiarów wiecheć jemioły. Ja nie czekałam bynajmniej na pierwszą gwiazdkę, niebo tego wieczoru było tak piękne, że czas spędzony w pozycji horyzontalnej był zdecydowanie za krótki! Reszta grzebała w tym czasie intensywnie w "prezencie", jedynym który brodaty zostawił w najbliższej okolicy

No i ta alejka z obstawą drzew po prawej i lewej, i księżyc który przybrał niecodzienną formę w drodze DO... baaa, nawet Piotrek przez jakiś czas milczał i zdaje się, że zrozumieliśmy się bez słów

Takie święta w środku lata, w dodatku spędzone w miłym towarzystwie Ntu, Naruu, Prjd i Armisa.