Niestety ostatni keszyk drugiego dnia wyprawy z Sajmonem, Łowcą i naszym żywym inwentarzem. Smutność ogarnia serca, ale ciemno za oknem roweru, do domu daleko, praca też nie poczeka - trza jutro wstać raniuśko. Jeszcze tu wrócimy - mam nadzieję, że niedługo.