Zaparkowalismy autkiem przed wejsciem na ów pole z keszem. Akurat gospodarz wyszedl i sie pyta czy pomoc. My mu mowimy ze dziekujemy i zeby sie nami nie przejmowal, ze to taka gra i terenowa i dlatego tak dziwnie wygladamy (od gory do dolu moro) - a on stwierdzil, ze faktycznie jak ufoludki


Wchodzimy na pole, szukamy byczka, ale wokol same krowki. Co prawda dziwnie sie patrza, co najmniej jakbysmy chcieli podprowadzic im troche smacznej trawki, ale daja nam spokoj. Po dojsciu na koordy okazuje sie, ze row z woda wysechl i kesz nie ma gdzie utonac ;)