Log entries Ruiny Zamku Szlacheckiego
45x
1x
4x
1x Gallery
2012-07-21 17:00
Cherry_bomb
(
280)
- Found it
Zdobyta w teamie z Justin i Kostuchą ;)
Oczywiście jak każda wyprawa, nie mogła obejść się bez szalonych przygód naszej "świętej" trójcy. A jakże. Kierując się w stronę "Morskiego Oka" - o to nowa nazwa nadana przeze mnie, zachwycałyśmy się co nie miara pięknymi widoczkami, polami itp. Pojawiła się tu nawet wyrecytowana "Litwo Ojczyzno moja"...Maszerując tak sobie dalej i dalej niektóre z nas...hm....oszalały? Chyba jednak nie. Jedna pani nie dawała nam spokojnie iść mówiąc to w kółko o ptaszkach, sowach i innych zwierzakach. I jak tu żyć ja się pytam? Nic. Trudno. Niech se gada. My śmigamy dalej. O jest tabliczka 2km heheheheheheTak, tak 2 km. To idziem przez lasek...a tu lipton. Piękna rzeka Nida. hm...to oczywiście pare sweet fotek i w drogę. Tylko zaraz, zaraz. Jak tu przejść na drugą mańkę skoro rzeczka, a tu ani widu, ani słychu mostku a ruinki tuż na wyciągnięcie ręki? I tu pojawia się wielkie taaaaaa. Nie mogło być inaczej. To idziemy. Znowu. Maszerując szosą paczymy i paczymy a ruinki coraz dalej. Hlip. No tak. Tu nagle ktoś zwalnia (całkiem, całkiem sobie pan)... I żeby było jasne ja tym razem nie łapałam okazji, to ona złapała nas
Ale nie, niekorzystamy, idziemy dalej. Nie mogło być za łatwo. W końcu idąc już tak hen drogi znowu na prawo ruinki. Ale jak tam się dostać? No to szybciutko śmigamy przez łąki...a tu krowa. Czy one zawsze muszą się tak paczeć na nas z pod byka? Ale dobra są. Dzieli już nas tylko parę metrów. Tylko....hm...żadnej drogi, ( no bo ślepe to my wszystkie jesteśmy jak nic)!!!! Tu dopiero zaczyna się zabawa. Jako 3 muszkieterki mamy cel: podbić zamek! O tak! Opatulone w kurtki, bluzy ochraniamy się przed mieszkańcami zamku, którzy nie chcą nas do niego dopuścić. Nie poddamy się jednak! Maszerujemy przez 3 metrowe zarośla. Robale, pająki to jest to! Zaczynam się zastanowić co ja tu znowu robię. Psychiatra poszukiwany od ręki, na dziś najlepiej...W końcu zmęczone życiem wchodzimy na górę! Jest! Odbijamy zamek. I tu Kostucha ujrzała najpięknieszy widok w swoim życiu: boćka z rodziną. Co to było za szczęście! Po krótkich poszukiwaniach jest już nasza. ufff...Nagle, po chwili zrywam się. Zaczynam się pakować. Ci....ktoś idzie. A tu śmiga sobie jaka panna w szpileczkach, w rajstopkach a za nią fotograf!!! No myślę sobie jasny gwint! Jak oni tu weszli w 2 minuty, w tym stroju? No nie. Wychylam się. Paczę. Załamka. No jak nic ścieżynka. No żesz. Wracamy. Mijamy po drodzę orszak weselny, o jak miło, wymienione dzień dobry, pomachałyśmy i dalej w drogę. Ale zaraz, zaraz. Chyba o kimś zapomnieli...tak pan pod krawatem śmiga sobie za orszakiem na weselę...Ciekawe czy dotarł?
Do pociągu 15 minut. Zdążymy. A gdzie tam...jednak po drodze zaproszenie/a od panów z remizy, których serdecznie pozdrawiamy. Nie wiem czy Justin wybaczy nam, że nie skorzystałyśmy z tych darmowych piw...:D
Podsumowując dzięki za skrzyneczkę. Jak prawdziwe 3 muszkietreki rodem z Kielc zdobyłyśmy ją i zamek przy okazjiPrzydał by się czasami miecz Nekromanty hahahaha
Dziękować! :)