 Log entries Granica Poznania #14 - Wiadukt Narutowicza, rdjj10
         Log entries Granica Poznania #14 - Wiadukt Narutowicza, rdjj10
          
         50x
 50x
         1x
 1x
         9x
 9x
                 
            
     2012-07-20 15:37
    2012-07-20 15:37
     ronja
     (
    ronja
     (![Total user activity (total of caches found, not found and hidden) [17369+771+243] user activity](/images/blue/thunder_ico.png) 18383) 
    - Found it
18383) 
    - Found it  
  
Hello,
Miało być tak dla sportu, ale wyszło inaczej. Pierwsze zaskoczenie to wybór kordów. Mierzyliśmy różne warianty i tego spodziewałem się najmniej Trochę czasu zeszło, otoczenie spenetrowane (później się okazało, że skrytka też), a że pełno samochodów stało w korku, to odpuściłem. Coś mnie jednak podkusiło, by zadzwonić do autora, że wrócę innym razem - i w ten sposób zrobiło się kino. Tym razem to Ro z J zasiedli na widowni, a ja robiłem za ruchome obrazy. Przyjęte założenia okazały się prawidłowe, a i tak byłem mocno zaskoczony, gdy po dłuższym (niestety) czasie znalazłem pierwszy etap. Szydercy się nabijali. Chwilę później Jędrzej zawinął się na rower i wygrzał po kesza (pierwszy etap znalazł jakiś czas temu). Nam pozostał spacer w miejsce opisane we wskazówce. Z lekka zmieniła się pewnie rzeźba terenu, bo GPS-y pokazywały nam troszkę inne odległości i kierunek. Różnice były na szczęście niewielkie. Jędrzej wiedział, gdzie jest skrytka, mi pozostało znowu robić za jelenia. Jak przystało na statecznego poszukiwacza, sprawdziłem najpierw wymierzony punkt i jego otoczenie, a po - ufffff - znacznie krótszej chwili miałem kesza w rękach (a był dokładnie w drugim końcu strefy
 Trochę czasu zeszło, otoczenie spenetrowane (później się okazało, że skrytka też), a że pełno samochodów stało w korku, to odpuściłem. Coś mnie jednak podkusiło, by zadzwonić do autora, że wrócę innym razem - i w ten sposób zrobiło się kino. Tym razem to Ro z J zasiedli na widowni, a ja robiłem za ruchome obrazy. Przyjęte założenia okazały się prawidłowe, a i tak byłem mocno zaskoczony, gdy po dłuższym (niestety) czasie znalazłem pierwszy etap. Szydercy się nabijali. Chwilę później Jędrzej zawinął się na rower i wygrzał po kesza (pierwszy etap znalazł jakiś czas temu). Nam pozostał spacer w miejsce opisane we wskazówce. Z lekka zmieniła się pewnie rzeźba terenu, bo GPS-y pokazywały nam troszkę inne odległości i kierunek. Różnice były na szczęście niewielkie. Jędrzej wiedział, gdzie jest skrytka, mi pozostało znowu robić za jelenia. Jak przystało na statecznego poszukiwacza, sprawdziłem najpierw wymierzony punkt i jego otoczenie, a po - ufffff - znacznie krótszej chwili miałem kesza w rękach (a był dokładnie w drugim końcu strefy  ). Nastąpiło tradycyjne bebeszenie pojemnika, itd ... Wymieniłem GK 1:1, zostawiłem znaleziony w Niemczech guzik katyński i taki ich odpowiednik 'brasiowej' kropelki. Było miło i ciekawie. Pzdr, Wojtek
 ). Nastąpiło tradycyjne bebeszenie pojemnika, itd ... Wymieniłem GK 1:1, zostawiłem znaleziony w Niemczech guzik katyński i taki ich odpowiednik 'brasiowej' kropelki. Było miło i ciekawie. Pzdr, Wojtek