Ale rzeź! W drodze do Wrocławia wykręciliśmy, bo mieliśmy chrapkę na FTF. Kordy zaprowadziły do znaku i tu zonk: nic nie ma :(. Dopiero wtedy spojarzałem na komentarz :(. No nic, na maile nie było czasu więc mur sobie dość dokładnie obejrzeliśmy, a afekty poszukiwań w jego zakamarkach były takie: papierki, kondom, igła od skrzykawki i lufka. Kesza niestety nie uświadczyliśmy.