Gdy zobaczyłem wejście do jaskinki, od razu wiedziałem że to wyzwanie spodoba się marabutowej i nie pomyliłem się

poszła jak w dym, ale rzecz jasna przy naszej ( drużyny) wydatnej asekuracji i intensywnemu wsparciu mentalnemu. Bardzo się ucieszyliśmy ( w szczególności ja) gdy wróciła cała i pomknęliśmy dalej gdyż gonił nas czas bo wypada zdążyć na galę VI Jurajskiego zlotu a tu jeszcze kilka keszy w okolicy trzeba ogarnąc TFTC!