Siemonia zaskakiwała nas za każdym krokiem...
Stanęliśmy po domem sołtysowej. Dzień dobry, my po złom ...tzn. rudę. Przemiła Pani wskazała furtkę, zaprosiła na parking za domem i poprosiła aby koniecznie po wyjściu zameldować się.
Popchnęliśmy bramę i po kilkuset metrach stanęliśmy pod wejściem do Narnii. Sami nie wierzyliśmy, że to tam!
Czym prędzej zanurzyliśmy się w korzeniach drzewa, potem zalane korytarze i gdzieniegdzie próbujące się wedrzeć drobne korzenie topoli. Czerwony osad wskazuje przeznaczenie sztolni. Poszliśmy najpierw lewą odnogą, potem prawą aż po skarb.
Po opuszczeniu tajemniczej krainy udaliśmy się ze słodkim podarkiem do gospodyni terenu i znów przemiła rozmowa o jej wspomnieniach związanych z tą dziurą ( gdy rodzice nie pozwalali zbliżać się). Na koniec zaprosiła w lato by posiedzieć przy ognisku, pod wiatą...ech. Taka historia!
Niesamowity klimat dobra i przyjaźni towarzyszył zdobywaniu tej skrzynki. A sama sztolnia piękna i warta odwiedzenia. Więc, kolejny raz, dziękuję, że pod pozorem szukania skrzynek... znaleźliśmy wrażenia niezapomniane.
"Dziurawa" sobota w towarzystwie słabakinii.
Dziękujemy
Pictures for this log entry: