Macnęłam raz, macnęłam drugi raz - nie ma. A tu pan krzyczy z okna "szuka pani takiej tubki?". No tak. Okazało się, że pan zauważył, jak poprzedni keszer loguje wizytę i zaniepokojony zabrał pojemnik, żeby sprawdzić co to. Keszyk prosto z okna wylądował w moich łapkach, a potem na swoim miejscu :)