Miło się było tu przejść (tzn. przyjechać i przejść), ale co tam kefirki. Najpierw się pokręciłam, bo ciągle ktoś przechodził, ale kiedy już wydobyłam skrzynkę i usiadłam z nią na ławce, przysiadł się jakiś pan. Wyciągnął kanapki i wodę i sobie spożywał. Nie było wyjścia, skrzynka w moich rękach, musiałam posiedzieć. Dzięki za skrzynkę.