Galeria zwiedzana dwukrotnie. Raz pocałowalismy klamkę i znaleźliśmy resztki pnia krzaka. Dziś były za to otwarte wrota a kesz grzecznie siedział w sakwie rowerowej, czekając na zmianę lokalizacji, bo w poprzedniej już się nic nie dało ukryć. Fascynujące miejsce w odludnym zakątku świata. Dziękuję za przyprowadzenie nas tutaj!