Kolejny weekend, kolejny wypad na rower. Było kilka potencjalnych kierunków, ale prom w Milsku dzisiaj nie pływał, więc wybór padł w końcu na rekreacyjny przejazd przez Zieloną Górę. Po zaliczeniu świątecznych keszy nieski czas na południową stronę miasta, gdzie pieszo nie dotarłem. Po drodze odbiłem lekko i zajechałem jeszcze tu. Kręciłem się po okolicy sporo czasu, ale w końcu wypatrzyłem te nieszczęsne "błyszczące guzy", które tak napsuł mi krwi. Sam kesz prosty, zagadka niekoniecznie ;). O dziwo wpadł wyjazdowy FTF - ale że nikt w ZG go wcześniej nie wyhaczył?!
Pictures for this log entry: