Ta sztolnia była dzisiaj drugą, którą eksplorowałem wraz z kolegą, zaraz po sztolni poszukiwawczej uranu nr 2 w Szklarskiej Porębie. Mimo braku woderów i wiedzy że się tutaj przydadzą, niezrażeni zsuneliśmy się wąskim otworem do wnętrza sztolni, gdzie okazało się konieczne zmoczenie nóg powyżej kolan. No cóż, czego się nie robi dla kesza i zaspokojenia ciekawości

Woda zimna, ale miarę bezboleśnie udało się pokonać najbardziej zalany, początkowy odcinek. Potem już poszło gładko. Sztolnia okazała się dość długa i ciekawa. Ciekawe jak długo potrwa aż infiltrująca ją woda, doprowadzi do kolejnego zawału stropu. Za kesza serdecznie dziękuję i pozdrawiam