Pierwszy dzień trzydniowego urlopu i piękna pogoda, więc trzeba ją wykorzystać na kolejny wypad keszowo-rowerowy. Z rowerem po kładce (dwukrotnie, bo jeszcze trzeba było wrócić, a nie chciało się jeździć dookoła) - co, ja nie dam rady? Na szczęście obyło się bez kąpieli, ale to może kwestia doświadczenia i znajomości terenu

Okoliczne leśne trasy uwielbiam i znam bardzo dobrze z rewelacyjnych kameralnych biegów przełajowych organizowanych przez ekipę z Czerwieńska, a i Ronin Race+ przez tę kładkę właśnie przebiega, więc ten osobliwy obiekt poznałem już wcześniej - teraz wydaje się być nieco stabilniejszy. W ramach ciekawostki dodam, że ekipa z Lubuszanki chciała tu postawić coś nieco stabilniejszego, ale jak usłyszeli z jaką papierologią (i zapewne kosztami) ze strony ukochanych Wód Polskich musieliby się liczyć temat poszedł w odstawkę... Sam kesz znaleziony bez problemu, ale niestety zawartość zdążyła już zamoknąć - warto byłoby albo przenieść kesza nieco wyżej na zboczu albo zamontować gdzieś wyżej nad ziemią, bo teren jest wodnisty