W doborowym towarzystwie juniorki anifarbowanej, a przede wszystkim Matasu oraz Boan. Wyborny początek tygodniowego urlopu.
Na marginesie, to moje trzecie podejście. A Anią rozbroiłyśmy w tym roku już chyba pół murka i nic. Zabierałam info od Sanoczan i dalej nic. A Boan wpada i jak za dotknięciem różdżki, 1 kamień i mamy to. Ps. Nie zauważyłyśmy znaczku geo.