2018-07-17 18:20
Dombie
(
1928)
- Found it
Hmmm...
W moim ściśle prywatnym filmowym "kapowniczku" (dla niewtajemniczonych, to taka bardziej analogowa wersja profilu na Filmwebie - ma nieco mniejsze grono podglądaczy ograniczające się wyłącznie do mnie, ale za to jest wolna od jadowitych współplemieńców, którzy lubują się w dokopywaniu) mam zapisanych i ocenionych prawie trzy tysiące filmów, które obejrzałem. Nie wiem, czy to wszystkie filmy, które obejrzałem - chyba nie, bo czasem ze zdumieniem odkrywam, że oglądam coś, co mi się przypomina, a czego nie mam we wspomnianym kapowniczku. Różne to były filmy - lepsze i gorsze, ale znakomitą większość na swój sposób lubię - nawet filmy, które są płytkimi gniotami, albo łupankami, które nie zostały skażone intelektualnym piętnem. Nie potrafiłbym wymienić jednego ulubionego filmu, bo to jakieś nikomu niepotrzebne masochistyczne dręczenie własnego gustu i poczucia estetyki. Ale poniżej trzy całkowicie losowo wybrane obrazy z relatywnie niewielkiej grupki filmów, które uważam za arcydzieła,a przy tym bardzo lubię. Podkreślam, że wybór jest całkowicie losowy, a dłuższej listy nie zamierzam tutaj wypisywać, bo cenię sobie jednak prywatność własnych upodobań.
Dwunastu gniewnych ludzi (1957)
Uczta Babette (1987)
Kabaret (1972)
Żadnych linków nie podaję. Każdy z tych filmów można sobie nabyć na jednym z popularnych nośników w wielu sklepach i obejrzeć zachowując komfort spojrzenia samemu sobie w lustro ALBO zdobyć w zgoła odmienny sposób pozbawiając się takiego komfortu. A może nie pozbawiając się - czego nie potrafię w pełni zrozumieć. Ale ja chyba jestem piernik starej daty...
Tak czy inaczej - dziękuję za kesza.