Główny cel dzisiejszego wyjazdu z Mariosem. Chcieliśmy zwięczyć wyprawę soczystym pocałunkiem pod daszkiem na górce i już ślinka ciekła... Marios chyba nie był zainteresowany bo z tego wszystkiego, gdy ja już na górce czekałem, on kesza z kryjówki wyciągnął. No i cała koncecja mi się posypała;)