Log entries Niechaj zadrży świat przed ekonomistami
13x
2x
10x
9x Gallery
2017-05-30 22:45
Dombie
(
1928)
- Found it
Ostatnie dni miałem bardzo pracowite, więc moja keszownicza aktywność w maju mocno spadła, ale na szczęście dziś zdarzyła się w końcu okazja na małe nadrobienie zaległości. Dzięki szybkiej komunikacji z Werroną ustaliliśmy kilka szczegółów operacyjnych dotyczących podziału ról (czyli, że Werrona szykuje herbatkę, a ja program na wieczór) i około 22 mogliśmy wyruszyć na małą wyprawę. Nie musiałem się długo zastanawiać nad tym, co umieścić w programie. Zależało mi przede wszystkim na dwóch głównych punktach. Pierwszym z nich był warszawski Marian, a drugim pewien mocno kuszący mobilniak, który niedawno wrócił do gry po małej przerwie. I wcale nie przeszkadzało mi, że oba punkty są od siebie dość odległe, bo jakoś większą uwagę zwracam ja jakość niż ilość .
Najpierw dotarliśmy tutaj. Mniej więcej kojarzyłem z czym przyjdzie nam się zmierzyć, bo swego czasu zamieszkiwałem przez dobrych parę lat na nieodległej Płockiej. Od tamtych czasów okolica nieco się wprawdzie zmieniła, ale pamięć mnie nie myliła.
Na progu przywitali nas znajomi Mariana, od których zyskaliśmy garść cennych informacji o tym na co lub też na kogo możemy trafić w trakcie eksploracji. Byli przy tym bardzo mili i nie próbowali formułować żadnych materialnych oczekiwań związanych z naszą niezapowiedzianą wizytą. Odważniej więc wkroczyliśmy w czeluść najpierw kierując się w stronę etapu pierwszego. Tu muszę powiedzieć, że bardzo cenny okazał się mały telefon do przyjaciela, który pozwolił na znaczne usprawnienie poszukiwań. Pora wieczorna wymagała wsparcia latarkowego, a to - jak wiadomo - przyciąga niepotrzebną uwagę nie tylko kolegów Mariana, ale również znacznie mniej przyjaźnie nastawionych osób, które niekiedy trochę zbyt gorliwie starają się wypełniać swoją słuszną skądinąd misję pilnowania porządku. Etap pierwszy zamaskowany bardzo zgrabnie. Minęliśmy go kilka razy i nawet po konsultacji telefonicznej jeszcze chwilkę trwało zanim wpadł nam w oko. Potem oczywiście okazało się, że to zaledwie przygrywka, ale ponieważ nie chcę zanadto spojlerować, to nie będę się rozpisywał o szczegółach. Powiem tylko tyle, że etap drugi będący jednocześnie finałem wytypowaliśmy już błyskawicznie. Wystarczyło nam pierwsze spojrzenie i wiedzieliśmy, że to musi być tam .
Na odchodnym życzyliśmy jeszcze kolegom Mariana spokojnej nocy, a w zamian dostaliśmy podobne życzenia, co utwierdziło nas w przekonaniu, że nie szata zdobi człowieka.
Wielkie dzięki za świetną przygodę i całą paletę doznań dla rozmaitych zmysłów .