Poniekąd znaleziona podczas wizyty u JohnDoe. JD ofiarnie podał pomocną dłoń, a ja włożyłem rękę prosto w gniazdo szerszeni! Jeden zdążył mnie dziabnąć w dłoń zanim udało się ewakuować na glebę. Owady trochę się wkurzyły, a skrzynka teraz wystaje z dziupli. Na tą chwilę skrzynkę radzę odpuścić, a szkoda bo zapowiadało się spoko.