W poświąteczny dzień ruch był naprawdę znikomy. Udało się podjąć w totalnym bezruchu i pustkowiu, potem z keszem do bezdomki po słodkie rurki, wpis też w bezdomce i odłożenie. Sprawnie, cicho i bez świadków, poza kotem, który wylegiwał się na słoneczku. Wspólnie z Armisem. TFTC! Pozdrawiam, Nati.