Tak mnie natchnęło spotkanie z wami, że postanowiłam wreszcie odwiedzić Joachima

tak naprawdę, to już długo się czaiłam, by tam wskoczyć. Szczególnie, że "kesz bardzo szybko może przestać istnieć". Takie przygody, to ja lubię! Było cudownie, rewelacyjnie i w ogóle wszystko co naj

lekko bałam się przejść do ostatniego etapu, ale nie ma to tamto, jak trzeba to trzeba - nie ma wyjścia

finał bombowy, taki paskudny, że łohohoohoo! Bleee...

przestraszyłam się kilka razy szczekających psów - oczywiście dopisałam całą historię, że pewnie ktoś widział, że się idzie, że będą nieprzyjemności... Później jakieś dziwne odgłosy, jakby wydobywające się gdzieś w pobliżu, jakby tuż obok, za murem... A może to duch Joachima? Kto wie...
Nurtuje mnie jedno - ile jeszcze razy będę tak zafascynowana w trakcie zdobywania kesza i jeszcze długi czas po? Ile razy jeszcze będę wam dziękować najlepiej jak tylko umiem? Ile jeszcze razy mnie zaskoczycie? Dziękuję za niepowtarzalną przygodę, którą opowiem jeszcze swoim wnukom :D
A... i fajnie wreszcie wiedzieć, komu się dziękuje

bez dwóch zdań - REKO!
PS Ludzie, dlaczego tutaj nie przychodzicie?! Dlaczego nie podejmujecie?! Ten kesz to czołówka szczecińskich skrzynek!! Dajcie sobie spokój z magnetykami, przybywajcie tu! :D
Jeszcze raz stokrotne dzięki!
Recently modified on 2013-12-19 09:15:23 by user Geogosia - totally modified 1 time.