Hello,
Nie sądziłem, że będę dzisiaj leciał po tego kesza. Niespodziewane zdarzenia domowe sprawiły, że złapałem za telefon do Marassa - wcześniej mówił, że pojedzie po kesza. Na szczęście był w trakcie poszukiwań i mogłem do niego dołączyć. Pierwszy punkt nie chciał z nami wspólpracować. Okazało się, że kordy lekko pokazują co innego. W trakcie korygowania kursu pierścień nawinął się sam pod ręce. Z drugim poszło o wiele szybciej, mimo zapadającego już zmroku. Końcówka sprawiła nam psikusa. Dwa GPS-y pokazywały generalnie punkt o 13 metrów dalej, niż kesz. Jeden nawet przez moment pokazał 0 do celu, ale maskowanie nas oszukało w świetle latarki. No nie, tak się nie będziemy bawić. Jeszcze raz przeszukanie terenu, tajemniczy ruch Marka i jesteśmy w domu

Bardzo ładny pojemnik, podobnie jak jego pierwowzór, który grzeje się w domowym zaciszu u nowożeńców. A jaki duży ! Zabrałem GK i certyfikat, zostawiłem drewnianego coina. No to ceremonia zaślubin dopełniona

Pzdr, Wojtek